Reklama

Wybory, wybory, ach te wybory ....

10/03/2017 13:46

Czwartek 9 marca 2017 roku zapisał się w polskiej historii. Zarówno tej wielkiej, jak i lokalnej, ważnymi wyborami. W Brukseli wybierano Przewodniczącego Rady Europejskiej, a w Krakowie Starszego Bractwa Kurkowego, czyli prezesa starożytnego krakowskiego Towarzystwa Strzeleckiego.

Pozornie wydarzenia to od siebie odległe i jakże odmiennego kalibru, ale mimo to łączy je wspólny mianownik. Niespełnione nadzieje. I co najsmutniejsze, w obu wypadkach były to nadzieje oparte o zawziętą wolę dokonywania zmian tam, gdzie akurat, ani nie ma sensu ich wprowadzać, ani nie ma specjalnej potrzeby. Co do Rady Europejskiej dobitnie potwierdził to ponowny wybór Donalda Tuska przez przedstawicieli 27 państw członkowskich, którzy zaskoczeni wyjętą z kapelusza kandydaturą, skądinąd znanego i cenionego polskiego polityka od lat zaangażowanego w europejskie struktury, zdecydowali się jednak poprzeć dotychczasowego przewodniczącego Rady Europejskiej, nie chcąc włączać się w wewnętrzne spory jednego z krajów członkowskich.

Próba dokonania zmiany na stanowisku prezesa krakowskiego Bractwa Kurkowego tliła się od kilku miesięcy. Zainteresowani jej przeprowadzeniem rozsiewali pogloski o wielu kandydatach, którzy jakoby staną do wyborów. Oprócz pewniaków Henryka Kuśnierza i Zdzisława Grzelki do rywalizacji mieli stanąć Zbigniew Kwater, Jerzy Turbasa i Gniewomir Rokosz - Kuczyński. Szczególnie wobec tego ostatniego prowadzono zajadłą, oszczerczą, pełną kłamstw, pomówień i insynuacji kampanię nienawiści, obawiając się że ten, nigdy w ciągu dwudziestu lat przynależności do konfraterni strzeleckiej nie zabiegający o żadne funkcje brat, może przyczynić się do załamania misternego planu obalenia dotychczasowych władz krakowskiego bractwa. Zamysł sprowokowania do startu jak największej liczby kandydatów dawał szansę na rozproszenie głosów i wygraną zwolenników zmiany. Misterny plan się nie powiódł. Ostatecznie Rada Królewska pod przewodnictwem urzędującego Króla Kurkowego Zbigniewa Kwatera zarekomendowała na kolejną kadencję Henryka Kuśnierza. A Kuczyński, wzbudzający często skrajne emocje swą ogólnopolską aktywnością w ruchu brackim i znaną sprawnością organizacyjną, budzącą często zawiść i zazdrość, zachował zimną krew i nie dał się sprowokować do startu na starszego Bractwa.

Niewątpliwie sukces Henryka Kuśnierza opiera się przede wszystkim o jego umiejętności koncyliacyjne i zdolność łagodzenia sporów. Ponadto za utrzymaniem dotychczasowego Starszego Bractwa i Rady Starszych przemawiała doskonała kondycja Bractwa pod zarządem ustępujących władz. Efekty pracy ostatnich lat budzą uznanie i szacunek, co zresztą wyraziło jednogłośne absolutorium udzielone przez walne zgromadzenie ustępującym władzom krakowskiego bractwa. Podsumowując wybory w krakowskim bractwie kurkowym warto zwrócić uwagę, że choć w trakcie walnego czuło się powagę sytuacji i wyborcze poruszenie, to jednak atmosfera całego spotkania zgodna była z kulturą i duchem elitarnej i starodawnej instytucji, cieszącej się od wieków szacunkiem i poważaniem. Już sam początek zgromadzenia dał szansę pokazania klasy głównym aktorom wydarzenia, kiedy to starszy bractwa Henryk Kuśnierz wręczał krzyż wielki Bractwa swemu konkurentowi Zdzisławowi Grzelce oraz Czesławowi Dźwigajowi i srebrny krzyż Bractwa Gniewomirowi Rokosz - Kuczyńskiemu, a następnie dyplomy doceniające długoletnie członkostwo i zaangażowanie w działalność bractwa kurkowego braci o najdłuższym stażu.

Wynik głosowania na starszego bractwa był zapewne zaskoczeniem dla wszystkich. Oto bowiem przegrany kandydat, chyba jednak był pewny, że wygra bowiem zabrakło mu raptem tylko czterech głosów do zwycięstwa, a w związku z powyższym, jak wieść gminna (bracka) niesie, dzielono już na wyrost funkcje, stanowiska, przywileje i etaty pomiędzy pozyskanych stronników. Co wszystko nagle po ogłoszeniu wyniku głosowania na starszego bractwa pękło, jak przysłowiowa bańka mydlana. Zwycięski Henryk Kuśnierz chyba też był nieco zaskoczony, że wygrał zaledwie trzema głosami przewagi przy 137 braciach zgromadzonych na sali. Błędem przegranego kandydata była rezygnacja ze startu do nowego zarządu. Znalazłby się w nim niechybnie, a nie startując do Rady Starszych sam wykluczył się z udziału w zarządzaniu krakowskim bractwem. Co de facto może szybko okazać się drogą do tzw. totalnej opozycji wobec Rady Starszych, co niczemu, a szczególnie Bractwu nie służy.

W związku z powyższym zaczęły padać głosy, że niedoszły starszy Bractwa i były już ceremoniarz, powinien ubiegać się o wybór na prezesa Zjednoczenia Bractw Kurkowych RP w przyszłym roku na zjeździe wyborczym Zjednoczenia. Jednak analiza sytuacji w Zjednoczeniu Bractw Kurkowych pozwala sądzić, że myśl ta jest czystą mrzonką. Mało realne jest bowiem, aby 10 delegatów z krakowskiego bractwa mogło przeforsować kandydata z Krakowa na prezesa Zjednoczenia, którego wybiera blisko 300 delegatów z ponad 100 bractw z całego kraju. Zwłaszcza, jeżeli wybory miałyby się odbywać w konfrontacji z cieszącym się powszechnym szacunkiem i uznaniem w bractwach całego kraju aktualnym prezesem Zjednoczenia Bractw Kurkowych Adamem Gołembowskim z Poznania.

 

foto: Marian Satała oraz Archiwum Redakcji.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iKrakow.info




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do